Liliana Machoń – „Gryfino – koń, który płakał.”

Dawno, dawno temu żył sobie koń o imieniu Gryfino. Był maści bułanej. Miał długą, gęstą grzywę, a także ogon koloru konopi. Gryfino mieszkał w stajni u gospodarza Kuby, który nie szczędził mu bata. Właściciel uważał , że zwierzę będzie posłuszne tylko wtedy, kiedy otrzyma swoją dzienną porcję razów oraz nieco owsa. Słyszał kiedyś o metodzie kija i marchewki – zawsze wybierał kij.

Koń ciężko pracował i nie znał innego życia, ale z dnia na dzień robił się coraz smutniejszy. Pewnego dnia zapłakał nad swoim losem,a jego łzy zamieniły się w drobne kamienie. Kuba aż zatarł ręce z radości. „Potrzebuję nowej drogi do mojego gospodarstwa, a kamień ostatnio podrożał. Od teraz zamiast kupować go, będę po prostu częściej używał bata.”- pomyślał. Rolnik dopiął swego I w niedługim czasie mieszkańcy wioski mogli podziwiać piękną drogę wiodącą do jego gospodarstwa. Chciwemu zawsze mało, dlatego zły gospodarz bił biedne zwierzę coraz okrutniej.

Koń robił się coraz starszy i Kuba stwierdził, że zbyt wolno pracuje. “Jesteś tu niepotrzebny darmozjadzie.”- wymyślał biednemu zwierzęciu, które starało się jak mogło, żeby szybko zaorać pole. Bez chwili wahania gospodarz wystawił Gryfino na sprzedaż na pobliskim targu. Kupił go młody rolnik Tadeusz, któremu żal się zrobiło chabety. Nie znał się na hodowli koni, dlatego poradził się doświadczonych fachowców. Gryfino codziennie rano otrzymywał ogromną porcję owsa oraz smaczne kostki cukru. Był bardzo szczęśliwy.

Pewnego dnia Gryfino miał wyjątkowo dobry humor, ponieważ pracował razem z innymi końmi, a po południu odpoczywał na łące skubiąc świeżą trawę. Słońce oświetlało ziemię, a niebo delikatnie się zaróżowiło. Wieczorem konik rozpłakał się ze szczęścia a także z podziwu nad pieknem świata, a jego spadające łzy zamieniły się w bryłki złota. Tadeusz, który zajrzał do stajni oniemiał z zachwytu, ale nikomu nie powiedział o swoim odkryciu. Zbierał tylko skrzętnie połyskujące bryłki i rozbudowywał gospodarstwo. Dokupił kilka koni i trochę ziemi, a ludzie zazdrościli mu i próbowali odgadnąć w czym tkwi sekret jego sukcesu.

Pewnego razu złodziej zakradł się do stajni i podejrzał jak Tadek zbiera złoto leżące wokół konia. Rabuś próbował podebrać kilka kawałków cennego kruszcu, ale natychmiast zamieniły się one w kamień. Na szczęście psy wyczuły obcy zapach w obejściu i szczekały tak głośno, że obudziły parobków, którzy przegonili złodzieja. Od tego czasu żaden złoczyńca nie pojawił się w pobliżu zagrody. Gryfino spokojnie dożywał swoich dni u Tadka, któremu wiodło się coraz lepiej. Był dobry dla konia, a on odpłacał mu tym samym.