Czemu tak płaczesz mój krokodylu?
Mieszkasz i pływasz w tym pięknym Nilu.
Wolałbym jednak nad rzeczką małą.
Tylko by zdrowie nie szwankowało.
Cierpię okrutnie, zęby próchnieją.
Wszystkie zwierzęta się ze mnie śmieją.
Zejdę zapewne śmiercią głodową.
A moja żona zostanie wdową.
I kto wychowa moje potomstwo?
Tak mnie zgubiło własne łakomstwo!
Zbyt dużo jadłem, zębów nie myłem.
Rankiem, wieczorem leniwy byłem.
Te bóle zębów to straszna męka.
Ale się bardzo dentysty lękam.
Jakbym przewidział to co mnie czeka.
To z tym problemem już bym nie zwlekał.
Szukał krokodyl wszędzie pomocy.
Więc do dentysty zapukał w nocy.
Pan doktor chętnie rady udziela.
Czy to dzień zwykły, czy to niedziela.
Możesz się Gadzie u nas rozgościć.
Tylko nas nie zjedz tutaj w całości.
Usiądź wygodnie, tu na fotelu.
Ty afrykański mój przyjacielu.
Otwarł więc paszcze szczerząc zębiska.
Te były straszne, głównie te z bliska.
Za dużo mięsa więc się zżerało?
Niewiele zębów zdrowych zostało.
Cóż z tego, młodą masz jeszcze duszę.
Patrząc na zęby, istny staruszek.
I doktor zęby po znieczuleniu.
Wyrywał po sztuce jak w okamgnieniu.
Zabieg był długi ale udany.
Powstawiał nowe mu z porcelany.
Dzięki wspaniały znawco, medyku!
Po co robiłem aż tyle krzyku?
Nie będę zjadać biednych zwierzaków.
Dietę zamienię na liście z krzaków.
Dzięki dentysto za twe przysługi.
Nie wiem jak spłacić mam teraz długi?
Zapraszam Ciebie na moje włości.
Będziesz w Egipcie w wakacje gościł.
Spędzając u mnie beztroskie chwile.
Wypoczniesz miło nad moim Nilem.
Wyśpisz się wreszcie u mnie doktorze.
W mojej podziemnej wygodnej norze.
Doktor poleciał do przyjaciela.
I do tej pory tam się udziela.
Klimat mu służy a dodatkowo.
Mam tu ferajnę gadów morową.
Do tego mało, bo na porady.
Przychodzą do niego z okolic gady.
Sposobem takim, doktor w Afryce.
Mieszka i leczy w swojej klinice.
Już każdy sobie to zapamięta.
Dbanie o zęby to jest rzecz święta.