Marzena Nogieć – „Trzy spotkania z Natalką”

I nagroda w kategorii proza w II Ogólnopolskim Konkursie Poetycko – Literackim „Lekarze dzieciom”.

„Trzy spotkania z Natalką”

Spotkanie Pierwsze:

‘Była sobie raz Natalka mała,

Co księżniczką wciąż być chciała’ – wiesz ciociu, dzisiaj wymyśliłam taki wierszyk i on jest o mnie…Cały dzień w przedszkolu powtarzałam go sobie…Ale tak naprawdę to chyba nie mogę być żadną i nawet nie wiem kiedy jestem najbardziej podobna do księżniczek – pomożesz mi wybrać ?

I zanim ciocia zdążyła na dobre przytaknąć czy zaprzeczyć ( inna sprawa, że i tak na pewno przytaknęłaby, ponieważ swojej energicznej, z główką pełną niezwykłych pomysłów, sześcioletniej „przyszywanej” siostrzenicy nie potrafiła odmówić prawie niczego ) już drobna, ciemnowłosa figurka prezentowała jej się owinięta w jedwabny szal swojej Mamy. A potem był jeszcze między innymi strój karnawałowy w jakim Natalka dumnie wystąpiła na niedawnym, karnawałowym balu przebierańców ( chociaż bardziej przypominała w nim elfa niż księżniczkę – ,no ale może właśnie tak wyglądają elfie księżniczki’ ? ), a nawet muślinowa firanka, która udawała strój córki jakiegoś arabskiego szejka albo indyjskiego maharadży ( ‘to też królowie, prawda ciociu’ ? ).

Mimo tej prawdziwej rewii mody, w końcu ciocia stwierdziła z uśmiechem: ‘Nataleczko kochana bardzo mi się to wszystko podoba, ale tak sobie myślę, że do tego czego chcesz, niepotrzebne te wszystkie stroje i przebrania – wystarczy jeżeli będziesz miała dobre serduszko, a każdy kto jest mądry, dostrzeże w tobie księżniczkę, a nawet królewnę’. Natalka wreszcie naprawdę rozpromieniła się i zaczęła chować wszystkie uprzednio wyciągnięte przebrania i tym podobne na ich wcześniejsze miejsce: ‘Wiesz ciociu, ty możesz mieć rację’.

Spotkanie Drugie:

-Ciociu po co jeszcze w dzisiejszych czasach daje się w prezencie zwykłe lalki czy misie skoro wszystkie dzieci, które znam wolą komputer albo chociaż drona ?

-Wiesz kochanie, opowiem ci w takim razie bajkę, a może nie bajkę…Wcale nie tak dawno temu, gdy jeszcze nie było dronów, ale można było kupić dziecku na przykład piękną Barbie w specjalnym sklepie, była sobie pewna mama. Jej córeczka zachorowała i mama chciała ją jakoś pocieszyć. Wiedziała, że córeczka na pewno ucieszyłaby się z lalki, ale w sklepie okazało się, że pieniędzy wystarczy tylko na taką najzwyklejszą, szmacianą – ze szklanymi paciorkami, które udawały oczka i nierówno namalowanymi ustami na wypchanej trocinami buźce, którą pogardzały inne ładniejsze i droższe zabawki. Ta lalka nie wierzyła, że ktoś mógłby ją polubić a tym bardziej pokochać, ale mała chora, dziewczynka od razu uznała, że jest ona najpiękniejsza na świecie, ponieważ był to prezent od jej ukochanej mamy. I zaprzyjaźniły się już na zawsze, a gdy mała dziewczynka wyzdrowiała, a potem dorosła i miała swoją córeczkę – bawiła się nią także i ona…

-To ja też chciałabym taką lalkę ciociu, nawet jeżeli nie dostanę przez to nowej, obiecanej komórki…

( ale oczywiście wkrótce Natalka mogła się cieszyć zarówno podobną lalką jak i nowym telefonem komórkowym, ponieważ inaczej jej ciocia „nie byłaby sobą” – niezależnie od tego, iż sama nie wiedziała czy to dobrze czy źle…no cóż, ciocie też nie zawsze potrafią być tego pewne… )

 

Spotkanie Trzecie:

-Wczoraj w parku spotkałam dziewczynkę, którą jej babcia wiozła na wózku, chociaż wyglądała na starszą ode mnie – ciociu, dlaczego ona nie może chodzić i biegać tak jak ja, dlaczego niektórzy są tacy jakby inni ? ( Natalka zwierzyła się z westchnieniem z kolejnego zmartwienia…)

 -A pamiętasz Natalciu jak byłyśmy latem na łące albo w lesie ?

-Tak, pamiętam…

-I co tam widziałaś ?

-No różne kwiatki, zwierzątka – mnie najbardziej podobały się rude wiewiórki i niebieskie niezapominajki, które mają takie jakby oczka, ale moja koleżanka z przedszkola mówi, że ładniejsze są nasturcje w ogródku jej mamy i małpki w zoo…

-Wiesz, z ludźmi jest podobnie – każdy z nas jest inny, każdy na swój sposób jest wyjątkowy…I może na przykład gdzieś na innej planecie wszyscy, którzy tam żyją, poruszają się na wózkach ?

-Ale i tak gdy dorosnę, postaram się wynaleźć takie lekarstwo aby ta dziewczynka mogła chodzić! – stwierdziła stanowczo Natalka ( i tym razem to cioci wyraźnie poprawił się humor…- bo czasem nawet dorośli lubią gdy dzieci stają się „duże i dorośleją”…i to dorośleją bardziej niż niektórzy „prawdziwi dorośli”).