Na końcu wioski, pod samym lasem
stała niewielka zagroda,
mieszkał tam razem ze swoją żoną
mądry i dobry gospodarz.
W każde wakacje do swoich dziadków
przyjeżdża ich wnuczka Basia
– cały dom wtedy nagle ożywa,
jakby ktoś radość w nim zasiał.
Basi jest pełno w całej zagrodzie,
bo wszędzie lubi się wkręcać,
chętnie pomaga, czyści, pilnuje,
poi i karmi zwierzęta.
Niekiedy z dziadkiem chodzi do lasu
zbierać poziomki, jagody,
często z wyprawy kosz smacznych grzybów
przynoszą do swej zagrody.
Pewnego razu chodząc po lesie,
ciche słyszeli skomlenie,
głosik wyraźnie wołał o pomoc
w pobliskiej krzaków gęstwinie.
Dziadek przykucnął, podniósł gałązkę,
odchylił mocniej ten krzaczek
a pod nim leżał, cichutko kwilił
zwinięty w kłębek szczeniaczek.
Z ogromną troską dziadek popatrzył
na ten skulony kłębuszek
– nie można przecież go tu zostawić
do domu zabrać go muszę.
Wiem, że nie wolno brać zwierząt z lasu,
nie niesie to nic dobrego,
lecz matka wilczka pewnie zginęła,
nie przyjdzie więc po małego.
Widać, że szczeniak jest bardzo słaby
i leży długo w gęstwinie,
dawno nic nie jadł, jest wychudzony
jeśli zostanie to zginie.
Więc ułożyli wilczka w koszyku,
Basia go chustką nakryła,
sama do rączki wzięła koszyczek,
i w drogę z dziadkiem ruszyła.
W domu natychmiast go nakarmiła,
w miseczce podała mleczko,
przygotowała mięciutki kocyk,
z niego zrobiła łóżeczko.
Maluch staranną dostał opiekę,
Basia o niego zadbała,
on rozumiejąc co jej zawdzięcza,
wdzięcznym uczuciem zapałał.
Basia karmiła i przytulała,
zawsze z uśmiechem życzliwym,
puszystą sierść mu szczotką czesała
a wilczek czuł się szczęśliwy.
Szczeniak apetyt miał doskonały
rósł i powracał do zdrowia,
nie odstępował Basi na chwilę
jak mamę ją traktował.
Wakacje jednak dobiegły końca
i przyszedł czas pożegnania,
Basia musiała wracać do szkoły,
nastąpił moment rozstania.
Ze łzami w oczach żegnała wilczka,
tuląc go mocno do boku
– do zobaczenia w przyszłe wakacje,
przyjadę tu w przyszłym roku.
W następnym roku Basia wróciła
lecz nie zastała szczeniaka,
dziadek wyjaśnił – musiał stąd odejść,
codziennie za lasem płakał,
wilka jak zwykle ciągnie do lasu,
bo taka jego natura
– Basia przyznała rację dziadkowi
– na to nie można nic wskórać.
Jednak tęskniła za przyjacielem,
nie wiedząc co mu los niesie,
myślała często co się z nim dzieje,
jak sobie radzi sam w lesie.
Pewnego razu poszła do lasu
jak zwykle z małym koszyczkiem,
mając nadzieję nazbierać grzybów
i spotkać się ze swym wilczkiem.
Szukając grzybów, zgubiła drogę
i ogarnęła ją trwoga,
chciała najszybciej wrócić do domu,
pobiegła ile sił w nogach.
Zgubiła koszyk, lecz biegła dalej,
patrząc co chwila wokoło,
wtem zaczepiła nóżką o korzeń
i nagle wpadła do dołu.
Skręciła nóżkę, nie mogła stanąć,
bo nóżka bardzo bolała,
ona leżała w dole bezradna
i głośno się rozpłakała.
Płacz Basi echem niósł się po lesie,
poruszył wilków gromadę,
czując, że może to być łup łatwy,
przybiegły tu całym stadem.
Ogromny basior, przewodnik stada
i obok wataha cała,
groźnie dziewczynce się przyglądały,
Basia ze strachu struchlała.
Stał ponad dołem niezwykle długo,
patrzył bystrymi oczami,
wyczuwał, że to coś znajomego,
wciągając zapach nozdrzami.
Nagle zapiszczał jak mały szczeniak,
rozpoznał znajomą postać,
widział, że Basia nie może chodzić
więc postanowił z nią zostać.
Wskoczył do dołu, Basia ze strachu,
zakryła oczy rączkami
lecz on polizał drobne paluszki
z radością drepcąc łapami.
Dał sygnał grupie swoich kuzynów,
warcząc i patrząc na stado
a stado sygnał ten zrozumiało,
odeszło całą gromadą.
Basia poznała swojego wilczka,
z czułością zwierzę objęła,
wtuliła głowę w ciepłe futerko
i tak natychmiast usnęła.
Gdy upłynęło niewiele godzin,
dało się słyszeć wołanie,
to dziadek z babcią nie widząc wnuczki
już rozpoczęli szukanie.
Wilk zawył głośno, Basia krzyknęła,
dziadkowie ich usłyszeli,
podbiegli szybko z wielką radością,
z wykrotu ich wyciągnęli.
Oboje także poznali wilka,
on uratował niebogę,
dziadek wziął Basię na swoje ręce
i razem ruszyli w drogę.
Gdy dochodzili do skraju lasu
w wilka niepokój się wkradał,
dziadek postawił Basię na ziemi
– on musi wrócić do stada.
Uklękła Basia przed dużym zwierzem,
on łeb swój do niej przytulił
– będę za tobą tak mocno tęsknić
– oboje to samo czuli.
Dobroć i przyjaźń wszyscy docenią,
czy to jest zwierzę czy człowiek
– jaka to radość i jakie szczęście
niech każdy w życiu się dowie.