Z Markiem Radulim gitarzystą, aranżerem, kompozytorem i muzykiem sesyjnym, który poprowadzi warsztaty muzyczne dla lekarzy rozmawia Anna Augustowska.
Gitarzysta, aranżer, kompozytor a także wykładowca – to chyba dobra definicja Twojej działalności?
W tych dziedzinach realizuję się od dawna. Zawodowo na scenie jestem od 1982 roku. Łatwo więc policzyć ile czasu zajmuję się muzyką – od jazzu, bluesa, poprzez rock i pop – w różnych ich konfiguracjach. I nie chciałbym dzisiaj określać, która z tych dziedzin jest najważniejsza. Wszystkie się przeplatają i łączą. Wszystkie są mi bliskie.
I co niezwykłe, chyba wszystkie uprawiasz równolegle niemal od samego początku swej kariery. Muszę też przypomnieć, że byłeś najmłodszym w PRL instruktorem muzycznym!
Byłem wtedy – po dziesięciu latach nauki w szkołach muzycznych – uczniem Technikum Żeglugi Śródlądowej w Kędzierzynie Koźlu (skąd pochodzę) i rzeczywiście w wieku 18 lat zdobyłem uprawnienia ówczesnego Ministerstwa Kultury do prowadzenia zajęć z nauczania muzyki np. w domach kultury. To był ewenement, bo o takie uprawnienia ubiegali się dużo bardziej dojrzali i doświadczeni kandydaci. Natychmiast więc zająłem się prowadzeniem młodzieżowej estrady i tak to się zaczęło.
Nie będzie więc chyba przesadą stwierdzenie, że bycie nauczycielem masz we krwi?
Nie lubię określenia nauczyciel w stosunku do mnie, bo ja nie nadaję się do belfrowania sensu stricte. Codzienne prowadzenie lekcji np. w szkole muzycznej to zdecydowanie nie dla mnie. Ja muszę grać, spotykać się na scenie z innymi muzykami, koncertować – jednym słowem być w ruchu. Lubię to i bardzo tego potrzebuję. Dlatego nie czuję się nauczycielem, raczej wykładowcą, który dzieli się wiedzą i swoimi doświadczeniami z innymi. Lubię to robić podczas warsztatów muzycznych, kiedy mogę przekazywać innym wiedzę bezpośrednio potrzebną na scenie, bez zasypywania ludzi teorią i formułkami. Warsztaty to zresztą obopólne dzielenie się wiedzą i doświadczeniem. Poza tym taka praca mobilizuje, wymaga przygotowania się, sprzyja więc samodoskonaleniu bo ucząc innych sam też się stale uczę – także od innych prowadzących.
Już wkrótce poprowadzisz takie warsztaty muzyczne dla lekarzy z Lubelszczyzny. Czego będziesz wymagał od uczestników?
Przede wszystkim pasji! Te warsztaty to nie będzie egzamin z umiejętności technicznych czy sprawdzian z wiedzy muzycznej Zajęcia są dla amatorów, którzy chcą albo wrócić do gry na instrumencie, ale także dla tych, którzy chcieliby dopiero rozpocząć swoją przygodę z muzyką, spełnić dawno skrywane marzenie o nauce gry. Chciałbym zaprosić na te zajęcia wszystkich, którzy kochają muzykę. Domyślam się, że będą to osoby, które lata temu grały w jakiś zespołach albo grają tylko od czasu do czasu.
Czyli nie będzie żadnych twardych wymagań?
Poza chęcią i odwagą do przełamania zahamowań typu: „co ja tam umiem, wstyd się pchać, mogę tylko zagrać »Wlazł kotek na płotek«…” – nie mam innych oczekiwań.
Dla każdego kto będzie uczestniczył w naszych warsztatach przygotuję indywidualną „receptę”, określę jego możliwości, podpowiem co zmienić, opracuję ćwiczenia. Dlatego dobrze by było aby uczestnicy przygotowali jakąś krótką prezentację, aby zagrali coś co lubią i potrafią. Mogą też na przykład na płycie przygotować nagranie utworu, który chcieliby się nauczyć grać np. „Dom wschodzącego słońca” The Animals, „Schody do nieba” Led Zeppelin czy „Takie tango” Budki Suflera itd. – co tam komu w duszy gra. Podkreślam, że to ma być spotkanie w bardzo bezpośredniej, przyjacielskiej atmosferze. Nie będziemy się ścigać w szybkości przebierania palcami po gryfie, bo nie na tym polega granie. Muzyka to melodia, rytm i harmonia.
Chciałbym aby uczestnicy nauczyli się wzajemnej komunikacji i zgrania na scenie przed publicznością, aby wyzwolili swoją kreację, nabrali swobody i odwagi – bo na koniec będziemy chcieli zagrać coś wspólnie. To ma być wspólna frajda, a nie przesłuchanie.
Warsztaty poprowadzą też inni muzycy. Kogo zaprosiłeś?
Wirtuoza gitary basowej, znanego nie tylko w Polsce ale i w Europie, wspaniałego gitarzystę Krzysztofa Ścierańskiego, a także perkusistę młodego pokolenia Grzegorza Kuligowskiego. Każdy z nas poprowadzi osobne zajęcia, a na finał spotkamy się wszyscy na scenie.
Marek Raduli – jest członkiem Akademii Fonograficznej ZPAV. Grał m.in. w zespołach: Banda i Wanda, Bajm, Budka Suflera a także w założonych przez siebie zespołach Pi-eR-2 i Squad; często grywa w trio z Krzysztofem Ścierańskim i różnymi perkusistami.